Od zawsze pragnęłam kogoś, kto pokochałby mnie taką jaka jestem, moje wady i zalety. Jednak los nie był dla mnie zbyt łaskawy i nigdy nie postawił na mojej drodze kogoś takiego. Aż do pewnego dnia. Pamiętam go doskonale. Był upalny dzień, a nasza klasa wybierała się na tygodniową wycieczkę nad morze. Jako, że nie zapełniliśmy wszystkich miejsc w autobusie nasza wychowawczyni postanowiła, że zabierzemy ze sobą klasę z innego miasta. Było to dość nietypowe, ale stwierdziła, że tak będzie weselej. Miała rację. Siedziałam razem ze znajomymi na końcu autokaru i kiedy zatrzymaliśmy się przed ich szkołą od razu rzuciłam się do okna. Moją uwagę od razu przykuł ciemnowłosy chłopak w niebieskiej bluzie. Moje serce zabiło kilka razy mocniej , a w brzuchu stado motyli podniosło się do lotu. Od dawna myślałam, że one już umarły, przecież tak długo się nie odzywały.
- O ile zakład, że ten w niebieskiej będzie mój jeszcze w tym tygodniu? - zapytałam impulsywnie koleżankę, która siedziała obok. Ona strasznie lubiła podrywanie chłopaków i łatwe zakłady. Wszyscy wiedzieli, że ja nigdy nie miałam szczęścia do chłopaków. Od razu się zgodziła. Po chwili pożałowałam swoich słów, jak mogłam to powiedzieć! Idiotka ze mnie! Upatrzony chłopak usiadł niedaleko ze swoim znajomym i od razu zaczęli żywo nad czymś rozprawiać. Zagryzłam lekko wargę i przez cała podróż zastanawiałam się, co robić. Po dwóch może trzech godzinach autobus się zatrzymał, a nauczycielka powiedziała, że mamy pół godziną przerwę. Postanowiłam zostać w autokarze z nadzieją, że ona też zostanie. Moje modlitwy zostały wysłuchane! Po kilku minutach podszedł do mnie i zapytał, czy może się przysiąść, oczywiście się zgodziłam, a jakże inaczej!
- Jestem Kamil - przedstawił się.
- Zuza - uśmiechnęłam się, ściskając podaną przez niego dłoń. Rozmowa się kleiła i wszystko szło bardzo dobrze. Kiedy reszta wróciła usiadłam na miejscu jego kumpla i całą drogę przegadaliśmy.
***
Trzeciego dnia jeden z chłopaków z drugiej szkoły zaprosił mnie i moje współlokatorki do gry w butelkę - czyli obowiązkowej zabawy każdej wycieczki! Od razu się zgodziłyśmy. Jak się okazało Kamil też był. Ucieszyłam się. Usiedliśmy na podłodze i zaczęła się gra. Po kilku kolejkach trafiło na mnie, a co najgorsze pytanie lub zadanie miała mi dac koleżanka, z którą się założyłam.
- Biorę wyzwanie - powiedziałam hardo. Kinga - bo tak się nazywała- nachyliła się do mnie i powiedziała cicho.
- Pocałuj go.
Raz się żyje - pomyślałam i przygryzłam warge, patrząc na niego. Wzięłam głęboki wdech i nachyliłam się lekko. Nie sądziłam, że mój pierwszy pocałunek będzie tak wyglądał. Chyba od razu zrozumiał jakie miałam zadanie i by dalej tego nie przedłużać złączył nasze wargi w czułym pocałunku. Wplótł rękę w moje włosy i przyciągnął bliżej siebie. Stado motyli znów poderwało się do lotu. W głowie mi szumiało, to było cudowne.
***
Jeszcze tego samego dnia, albo raczej nocy, bo było koło dwudziestej czwartej, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Jeszcze nie spałam, moje koleżanki też. Z nadzieją, że to nie żaden z nauczycieli wstała i lekko uchyliłam drzwi. To był On.
- Dasz się zaprosić na spacer? - zapytał, uśmiechając sie szelmowsko.
- Ale nauczyciele... - zaczęłam niepewnie.
- Cii... mamy jeszcze chwilę, poszli się zmienić.- Nauczyciele pilnowali nas na zmiany, by nikt nie wywinął takiego numeru jak Kamil.
- Okej - zgodziłam się. Weszłam do pokoju po buty i bluzę i po chwili stałam po drugiej stronie drzwi. Szybko zeszliśmy na dół. Założyłam buty dopiero za bramą pensjonatu.
- Gdzie idziemy? - zapytałam nagle, przerywając wszechobecną ciszę.
- Na plażę - uśmiechnął się, łapiąc mnie raz rękę. Kiedy nie zobaczył mojego sprzeciwu splótł nasze palce w jedność. Czułam się przy nim takk niesamowicie, mimo tego, że znaliśmy się od kilku dni.
- Zuza, musze ci coś powiedzieć - zaczął nagle. - Wiem, że znamy się bardzo krótko, ale musisz wiedzieć, że jeszcze nigdy nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie. Jesteś wyjątkowa.
Serce zabiło mi mocniej. Uśmiechnęłam się pod nosem. No to zakład wygrany, ale doszły do tego uczucia, których się nie spodziewałam.
- Wiesz, ja czuję dokładnie to samo - powiedziałam cicho, patrząc na swoje buty. Kamil stanął w miejscu i uniósł mój podbródek tak bym na niego spojrzała, po czym pocałował, ot tak!
***
Wracaliśmy już do domu. Bardzo zbliżyłam się do Kamila, stał się ważną częścią mojego życia. Kiedy autobus zatrzymał się przed jego szkołą nie powstrzymywałam się od wyjścia z nim. Przytulaliśmy się, obiecywaliśmy, że odległość nic nie znaczy, że już zawsze będziemy razem. Pocałował mnie po raz ostatni i musiałam wracać.
Mieliśmy rację, odległość nic nie znaczyła. Jesteśmy szczęśliwi do tej pory. Nigdy nie dowiedział się, że na początku chodziło o zakład. Planujemy wspólną przyszłość, mam zamiar na czas studiów przeprowadzić się do jego miasta. Nic już nie zepsuje naszego szczęścia. Kocham go nad życie.
_______
Cześć :) Jestem nową współautorką tego bloga i wstawiam wam tutaj moje opowiadanie, dzięki któremu tu jestem ^^ Przepraszam za wszelkie błędy :3 Czekam na wasze opinie. :)
Pozdrawiam, Naomi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz