Mam 16 lat i mieszkam w [t.m.]. Moje imię to [t.i.]. Nie miałam łatwego dzieciństwa. Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 5 lat. Bardzo to przeżyłam, mimo swojego młodego wieku. Jestem otwartą osobą. Nie mam problemu z nawiązywaniem nowych znajomości, ale jestem też nieśmiała. Nie poznałam osoby, która została moim przyjacielem. Nie wstydzę się również tego, że nie mam swojej drugiej połówki.
Słoneczny dzień. Spacerowałam alejkami parku, rozglądając się dookoła. Wszędzie spokój i harmonia. Tego potrzebowałam. Nagle, poczułam uderzenie i upadłam z impetem na ziemię. Spojrzałam w górę i zobaczyłam rękę, wyciągniętą w moją stronę. Bez chwili zastanowienia chwyciłam ją i podniosłam się do pozycji stojącej.
-Nic Ci się nie stało?
Dopiero teraz, zobaczyłam jak wygląda. Blond czupryna postawiona lekko na żel, zielono-niebieskie oczy, muskularny tors prześwitujący przez czarną koszulkę. Był mniej, więcej w moim wieku.
-Chyba wszystko w porządku.-odpowiedziałam słodko.
-Na pewno? Trochę się chwiejesz.- zapytał niepewnie.
-Tak, pewnie zaraz mi przejdzie.
-Przepraszam gapa ze mnie. Mam na imię Nathan.-zaśmiał się lekko.
-Ja mam na imię [t.i.].
Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmowę. Poznaliśmy się bardzo dobrze i nawet nie zauważyłam, że zrobiło się ciemno.
-Będę się już zbierała.- posmutniałam natychmiastowo.
-Odprowadzę Cię, jeśli chcesz.
-Tak, bardzo chętnie.
Przez całą drogę do domu śmialiśmy się z byle czego. Nie poznałam jeszcze takiej osoby. Wymieniliśmy się nawet numerami. Gdy doszliśmy do mojego domu, dałam mu całusa w policzek i pożegnałam się, dziękując za ten wspaniały dzień.
Następnego ranka, obudziłam się w bardzo dobrym nastroju. Podskakując poszłam do toalety. Tam wzięłam prysznic, umyłam włosy i zęby. Było bardzo ciepło, więc ubrałam się w to. Na szczęście były wakacje i nie musiałam się śpieszyć z jedzeniem śniadania. Gdy pozmywałam, usiadłam przed telewizorem i oglądałam beznadziejne seriale. Po południu zadzwonił telefon. Był to Nathan i chciał się ze mną spotkać. Oczywiście się zgodziłam. Miał zaraz po mnie przyjść, więc założyłam swoje czarne Converse. Rozbrzmiał dzwonek i otworzyłam drzwi.
-Cześć, miło Cię widzieć.
-Hej. Pięknie wyglądasz.- powiedział z uśmiechem. Zauważyłam też, że lustruje mnie wzrokiem i modliłam się żebym się nie zarumieniła.
-Może wejdziesz i pooglądamy filmy?
-Dobrze, ale ja wybieram.-zaśmiał się złowieszczo, co wywołało u mnie napad śmiechu.
Szczerze, to cieszyłam się, że zostaniemy w domu. Tu było chłodno, a na dworzu upał. Usiedliśmy na kanapie bardzo blisko siebie. Nathan niestety wybrał horror. Wiedziałam, że będę się bała i od razu go ostrzegłam.
-Nie martw się. Zawsze możesz się do mnie przytulić.- uśmiechnął się pocieszająco.
Tak zaczął się film. Już na pierwszych scenach zaczęłam krzyczeć. Blondynek przytulił mnie do siebie, a ja natychmiast schowałam głowę w zagłębienie jego szyi. Można powiedzieć, że tak spędziłam połowę filmu.
2 lata później
-A pamiętasz jak wziąłeś mnie na ręce i wpadliśmy do rzeki?
-Jak mógłbym zapomnieć.- zaśmialiśmy się oboje.
Razem z moim ukochanym, spacerowaliśmy po parku w którym się poznaliśmy. To dzięki temu upadkowi poznałam swojego przyszłego narzeczonego. Kochaliśmy się bardzo. Był bardzo opiekuńczym chłopakiem. To była prawdziwa miłość. Na zawsze, tak jak sobie przyrzekaliśmy.
Historia nie ma końca...
*********************************************************************************
To moje pierwsze dłuższe opowiadanie. Mam nadzieję, że wyszło dobrze. Muszę przyznać iż mi się podobia :*
~ola