Obudziłam się dzisiaj z okropnym humorem, a na dodatek mój stan pogorszył widok za oknem - ulewa.
Może zacznę od początku. Mam na imię Sara, mam 14 lat i... W sumie to nie wiem co jeszcze napisać. Nie lubię opowiadać o sobie. To trochę krępujące. Jeśli chodzi o wygląd, to jestem w miarę chuda, jestem brunetką i mam niebiesko-szare oczy.
Wspominałam, że pochodzę z biednej rodziny? To, że czasem brakuje nam pieniędzy, nie bardzo mnie rusza. Po prostu cieszę się, że żyję.
Moja matka całymi dniami pracuję, a ojciec - nie mam ojca. Rodzicielka związała się z mężczyzną godnym pożałowania. Siedzi tylko przed telewizorem i pije. Na szczęście w moim życiu jest ktoś kto mnie kocha, tak jak ja jego. Nie, nie mówię o chłopaku jako chłopaku, tylko chłopaku jako bracie. Jest starszy o 3 lata, więc już nie długo będzie pełnoletni. Powiedział, że gdy tylko znajdzie jakieś mieszkanko i pracę zamieszkam z nim. Na razie oboje musimy gnić w tym domu. Dziwię się mu, że już się nie wyprowadził. Sama chciałabym uciec stąd jak najdalej. W moim bracie uwielbiam opiekuńczość i to jaki jest wyluzowany. Zwykle siedzimy razem w jego pokoju i śmiejemy się z byle czego. Czasem wychodzę z nim i jego znajomymi na imprezy albo po prostu na spacery. Wracając do rzeczywistości: dzisiaj właśnie, idę z Nicholasem na małą imprezę do jego przyjaciół. Cieszę się, bo w końcu się gdzieś wyrwę. Może to dziwne, że czternastolatka imprezuje ze starszymi od siebie, ale przez to ile przeżyłam w życiu szybciej dojrzałam emocjonalnie i psychicznie.
Ubrałam się w coś luźnego i zeszłam do kuchni przygotować śniadanie. Zastałam tam mojego brata smażącego jajecznicę.
-Cześć Nicholas. Mmm jak to pięknie pachnie.
-Nareszcie wstał mój śpioch. Ał, a to za co?- dostał ode mnie w tył głowy.- Nie marudź już, tylko siadaj do stołu.
-Więc... O której mamy być u Maxa?
-Przed osiemnastą, pomożemy mu trochę w przygotowaniach.- powiedział, kładąc talerze na stole.
-Tak jak zwykle.- oboje się zaśmialiśmy.- Wiesz czy będzie Alex?
-Tak, przecież wiadomo, że twoja przyjaciółeczka też będzie... Myślałem już, że zapytasz się o Oscara.
-Pozostawię to bez komentarza.- znowu nasze śmiechy wypełniły kuchnie.
Może wyjaśnię wam kto to Oscar. Jest to kolejny przyjaciel mojego braciszka. Oczywiście znamy się i jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Tyle, że on mi się strasznie podoba... Typowe problemy nastolatki, ale co zrobić. Pamiętam, że nawet byliśmy w kinie i prawie doszło do pocałunku, niestety jakaś starsza pani nam przeszkodziła.
W ciszy zjedliśmy śniadanie i pozmywaliśmy. Wtedy wszedł nasz ojczym.
-Co tak hałasujecie? Nie da się normalnie żyć w tym domu.
Widziałam jak Nicki zaciska dłonie w pięści, dlatego położyłam mu rękę na ramieniu i lekko pociągnęłam go w stronę schodów. Gdy tylko weszliśmy do jego pokoju i zamknęłam drzwi, krzyknęłam:
-On jest jakiś chory psychicznie, ale po co się denerwujesz. Nie zwracaj na niego uwagi Nicholas. Nie jest tego warty, rozumiesz?
-Czasami wydaje mi się, że jesteś mądrzejsza ode mnie...- pokręcił głową z niedowierzaniem.
-Może po prostu tak jest.- próbując rozładować atmosferę, uśmiechnęłam się i dźgnęłam go w brzuch.
-No dobra mała, może idź się przygotuj, bo już jest czternasta, jakbyś nie zauważyła.
Szybko spojrzałam na zegarek i faktycznie była już 14.05. O której to ja wstałam? Wybiegłam z pokoju Nicholasa, zatrzaskując drzwi. Usłyszałam tylko głośny śmiech za sobą.
Dobiegłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać. Chyba połowę rzeczy wyrzuciłam i nadal nie miałam pojęcia co założyć. Nagle zauważyłam idealny zestaw, wszystko przygotowałam i poszłam wziąć zimny prysznic. Trochę się orzeźwiłam i już po chwili suszyłam włosy. Nigdy się nie malowałam, jedyne co zrobiłam, to posmarowałam usta pomadką. Teoretycznie byłam gotowa, wystarczyło się tylko ubrać. Wyszłam z łazienki w ręczniku i założyłam bieliznę. Spojrzałam na zegarek i niestety była już 16.55. Założyłam przygotowane wcześniej ubrania i wzięłam w rękę buty. Chciałam spojrzeć czy mój brat jest gotowy, gdy złapałam za klamkę okazało się, że drzwi są zamknięte. Po chwili zobaczyłam w nich Nicholasa. Miał na sobie tylko ręcznik owinięty wokół pasa.
-Co tam siostra?- powiedział na luzie.
-Jak to co? Jest siedemnasta, a ty jeszcze nie gotowy?- myślałam, że nie wytrzymam.- Gorzej niż baba.
-Daj mi pięć minut i wychodzimy... I nie pozwalaj sobie tyle, bo wcale się nie guzdrałem.
Zamknął mi drzwi przed nosem. No dobra, jak tam chce. Zaszłam schodami na dół i przy wejściu założyłam swoje ulubione szpilki. Widziałam jak ojczym siedzi przed pudełkiem zwanym telewizorem - jak zwykle.
Faktycznie długo nie musiałam czekać, bo już po chwili zjawił się Nick. Wyszliśmy z domu nic nie mówiąc i ruszyliśmy w drogę. Do domu Maxa nie było daleko, więc mogliśmy się przejść.
-Mała, pamiętasz jakie są zasady? Nie pijesz, nie wychodzisz beze mnie i...
-I nie robię nic głupiego co mogło by mi zaszkodzić. Tak, wiem. Powtarzasz mi to za każdym razem. Rozumiem, że jestem jeszcze młoda, ale umiem o siebie zadbać.
-No dobrze, skoro to obgadaliśmy... A tak wogule to umawialiśmy się z Oscarem na następnej przecznicy i uprzedzam Cię, bo nie chce żebyś była zaskoczona.
-Jasne. Dobrze, że już nie pada, chociaż mogło być cieplej.- zaśmiał się głośno z mojej szybkiej zmiany tematu.
Dalej szliśmy już w ciszy. W końcu, w oddali zobaczyliśmy chłopaka moich marzeń. Gęste kruczoczarne włosy, kakaowe oczy i ta wysportowana sylwetka.
-No nareszcie, myślałem, że się nie doczekam.- podał rękę mojemu bracie, a mnie mocno przytulił.- Ślicznie wyglądasz i muszę przyznać, że te czerwone usta przyprawiają mnie o dreszcze.
No tak, jak zwykle pewny siebie. Wymamrotałam tylko ciche: dziękuję i spuściłam głowę, aby nie widział jak się rumienię. Oczywiście mój brat się zaśmiał i musiał jeszcze coś dodać.
-W końcu stroiła się tak dla...- nie dokończył, bo dałam mu kuksańca w bok. Zaśmiałam się nerwowo i ruszyłam dalej. Może i braciszek chciał dobrze, ale mógł wymyślić coś innego.
Byłam przekonana, że idą za mną, dlatego nie odwracałam się dopóki nie doszliśmy do drzwi Maxa. Już miałam je otworzyć, gdy ktoś mnie uprzedził. Tym kimś był Oscar.
-Panie przodem.- ukłonił się teatralnie, na co z moich ust wydobył się cichy chichot.
Weszłam do przestronnego salonu z którego wydobywała się cicha muzyka. Szybko odszukałam właściciela domu i mocno go przytuliłam.
-No to żeś się odpicowała.-zagwizdał i ruszył przywitać moich towarzyszy.
-No to w czym Ci możemy pomóc?- zapytał się go Nick.
-Hmm... W sumie to wszystko jest gotowe, ale trzeba by kupić jakieś przekąski.
-Ja mogę się przejść.
-No dobra, dam Ci pieniądze i coś wybierz ze sklepu.
Gdy ten szukał portfela, usłyszałam przyjemny dla ucha głos.
-W takim razie ja pójdę z Tobą. Nie chcę, żeby coś ci się stało.
No jasne, że chcę abyś poszedł - pomyślałam. Tylko czemu wszyscy uważają mnie za małą dziewczynkę.
-Nie dziękuję, dam radę.
Wzięłam pieniądze i wyszłam zatrzaskując drzwi. Niech sobie myślą co chcą. To nie moja wina, że mam dopiero czternaście lat. Nie moja wina...
Chociaż może Oscar po prostu chciał być miły. Może nie potrzebnie się tak zachowałam, ale trudno, nie cofnę czasu.
Byłam w połowie drogi do sklepu, gdy usłyszałam wołanie. Odwróciłam się i zobaczyłam swoją najlepszą przyjaciółkę. Mimo, iż była rok starsza, dogadywałyśmy się świetnie.
-Jejku, jak Ty pięknie wyglądasz. Jeszcze lepiej ode mnie.- usiłowała utrzymać poważną minę, jednak jej się nie udało i już po chwili śmiałyśmy się razem.
-No nie przesadzaj, nawet bez tego wszystkiego jesteś piękniejsza.
-Ok, nie mogę zaprzeczyć. A gdzie się wybierasz, przecież impreza jest w drugą stronę.
-Idę do sklepu po przekąski, za dwadzieścia minut będę.
-Do zobaczenia w takim razie.- i ruszyła w stronę domu Maxa.
Szybko znalazłam się w sklepie i kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy. Starałam się dotrzeć na miejsce jak najszybciej i udało mi się wrócić po piętnastu minutach. Weszłam do domu i położyłam wszystko na blacie. Nikogo nie widziałam, więc stwierdziłam, że rozpakuję wszystko sama. Ciastka, chipsy i inne włożyłam do misek a napoje ustawiłam w rzędzie. Już miałam wychodzić z pomieszczenia, kiedy ktoś zagrodził mi przejście. Spojrzałam w górę i zobaczyłam zmartwioną twarz Oscara.
-Coś się stało?
-Tak...- miałam nadzieję, że powie coś więcej,ale się myliłam.
Przybliżył się do mnie. Miedzy nami nie było już wolnej przestrzeni. Objął mnie rękoma w pasie i spojrzał w moje oczy.
-Ty się stałaś. Nic nie rozumiesz? Twój brat powiedział mi, że masz kompleksy z powodu wieku. Mnie to nie obchodzi. Nie obchodzi mnie ile masz lat. Nie obchodzi mnie co sądzą inni. Według mnie jesteś idealna. Ja po prostu się w tobie... zakochałem.- nie dał mi nic powiedzieć tylko złożył na mych ustach, słodki i delikatny pocałunek.
Gdy odrobinę się odsunął, a ja wyszłam z szoku, odpowiedziałam:
-Wiesz, że ja też się zakochałam?
Chyba mnie nie do końca zrozumiał, bo zmarszczył brwi.
-Też zakochałam się w tobie głuptasie.- uśmiechnęłam się do niego, a on pochylił się jeszcze raz tego wieczoru, by dopasować swoje wargi do moich.
Poczułam się jak w bajce. Wiedziałam, że już nic nie będzie takie samo. Nic nie będzie takie samo, bo zmieni się na lepsze...
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem... By żyć potrzebujemy drugiego."
*******************************************************************************
Tak jak obiecywałam - krótkie opowiadanie. Chciałam się na chwilę oderwać od kolejnych części "Wypadku", ale teraz pracuję pełną parą.
Muszę też podziękować za ponad 500 wyświetleń. Nie wierzę w to co widzę ;) <3 xx.
~ola