niedziela, 24 sierpnia 2014

Wypadek cz.8 (Ostatnia)

Łzy lały się po moich bladych policzkach. Byłam już wyczerpana, ale nie zamierzałam dać za wygraną.
-Straciłam ciebie! Ja to czuję...!!!- krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam.
Dukat cwałował szybciej niż kiedykolwiek. Rżał przy tym przeszywająco. Nie starałam się już nawet zwracać uwagi na otoczenie. Wpadłam w trans.
W pewnym momencie zauważyłam, że koń daje mi sygnał. Jedno ucho opuścił w moją stronę.
W duchu strasznie się ucieszyłam, na zewnątrz byłam, jednak twarda. Nie poganiałam już tak Dukata. Zwolnił trochę, ale dalej galopował. Patrzyłam się mu prosto w oczy. Widziałam w nich jakieś uczucie. W tamtej chwili nie mogłam tego zinterpretować. Jego szyja była mokra od śliny, a całe ciało pokrywała sierść mokra od potu. Byłam bliska wyczerpania, ale za daleko zaszłam.
Po chwili, moja cierpliwość została wynagrodzona. Dukat, zniżył łeb tak nisko, iż prawie dotykał ziemi. To był ostatni sygnał. Nie czekałam dłużej, tylko odwróciłam się tyłem i spuściłam wzrok. Dźwięk stukotu kopyt ucichł i czekałam tylko z zapartym tchem, co się stanie dalej. Łzy wciąż nie chciały się zatrzymać. Wtedy poczułam oddech na swoim karku. Zesztywniałam, ale kilka sekund później odwróciłam się bardzo powoli, nadal ze spuszczonym wzrokiem. Bałam się tego co nastąpi. Podniosłam rękę i pogłaskałam Dukata po chrapach. Odsunęłam się o krok i ku mojemu zaskoczeniu on poszedł za mną. Dla upewnienia zrobiłam jeszcze kilka kółek. Przez ten cały czas podążał za mną. To znaczy, że się udało! Podskoczyłam z radości i wtuliłam się w szyję mojego starego przyjaciela. On natomiast, zarżał radośnie.
Nie wiem czemu, ale czułam się obserwowana. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam Toma. Musiał widzieć całe to przedstawienie.
-Nie sądziłem, że wpadniesz na taki pomysł...- myślałam, że zaraz będzie mnie oczerniał -Ale udało ci się osiągnąć, coś czego nigdy bym nie potrafił. On poczuł miłość, którą dażył cie kiedyś i nigdy nie przestał. Tylko to uczucie było schowane głęboko pod bólem i cierpieniem.

Tamtego dnia nauczyłam się jak żyć. Dopiero wtedy ujrzałam toń prawdziwego świata. Nie przepuszczałam, że się tak zmienię. Mimo, że jeszcze nie wróciłam do swojego prawdziwego "ja", to już robię to co kocham. To co daje mi poczucie szczęścia, a nawet bezpieczeństwa. Robię to co jest nie osiągalne dla ludzi w moim stanie. Nie tylko psychicznym, ale i fizycznym. Z dumą powiem wam, że codziennie wsiadam na konia i jeżdżę. Uczę się od nowa. Tak jak zaczynałam żyć od nowa.

"Nie ma większej tajemnicy, niż magiczna więź między koniem a jeźdźcem."

*******************************************************************************
Mam nadzieję, że się nie gniewacie za to, że pozmieniałam to i owo. Jest zupełnie inne zakończenie i to tylko dlatego, że nie chciałam Was nudzić tym samym opowiadaniem. Cóż, jeśli będziecie chcieli mogłabym napisać dalsze części... Ale po co? (piszcie w komentarzach;)
Biorę się za nowe opowiadanie. Sądzę, że będzie jedno częściowe. A może jakieś pomysły>? xx
~ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy